Skazani na nową normalność

„Zaraza nie jest na miarę człowieka, więc powiada się sobie, że zaraza jest nierzeczywista, to zły sen, który minie” – napisał Albert Camus w "Dżumie". Jednakże, już wiadomo, że ten „sen” długo jeszcze się nie skończy. Pandemia COVID-19, w tej lub innej postaci, długo pewnie będzie naszą realnością, by nie powiedzieć normalnością. Nową normalnością…

Pandemia, poza wszystkim, ukazała, jak kruchy jest człowiek i cała stworzona przezeń cywilizacja. COVID-19 zmienił oblicze wszystkich sfer funkcjonowania człowieka. A kolejna fala pandemii wskazuje, że nie tyle dramat się kończy, ile ludzie powoli oswajają się z istnieniem wirusa. W wielu krajach przedsiębiorstwa, szkoły, uniwersytety stosunkowo szybko przeszły na model pracy zdalnej i kształcenie online. Siłą rzeczy, pandemia otworzyła nas na nowe technologie, zbliżyła do świata wirtualnego, stworzyła nowe możliwości uczestnictwa w edukacji i pracy wielu ludziom, dotychczas tego pozbawionych.

Wiele firm, o ile nie przestało istnieć, zmieniło reguły swojego działania. Wiele miejsc pracy stało się zagrożonych, wiele – utraconych. Przedsiębiorstwa, które przetrwały pandemię, ale nie były w stanie prowadzić normalnej działalności, znalazłszy się w bardzo trudnej sytuacji, dokonywały znaczącej redukcji kosztów własnych. Z drugiej strony, wiele firm produkcyjnych i usługowych tworzy dzisiaj elastyczne i odporne na kryzys innowacje i rozwiązania technologiczne, zakładając, że kiedy pandemia się skończy, to one właśnie będą mogły sprostać nowym potrzebom i budować nowe możliwości szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Tymczasem tym, co dzisiaj jest realne, jest nowa normalność, w której praca będzie miała charakter hybrydowy lub rotacyjny. Choć – jak to niedawno powiedział dla Business Insider prezes Comarchu prof. Janusz Filipiak: Mam wrażenie, że w życiu prywatnym Polaków koronawirusa nie ma, a w pracy już jest. Mamy dwa różne standardy, jeden do życia prywatnego, drugi ma obowiązywać w pracy*.

Częścią nowej normalności będzie radykalizacja mediów. Jeżeli przywódcy najpotężniejszych państw świata (D. Trump, B. Johnson) nie poradzili sobie z kryzysem spowodowanym pandemią, to wykorzystają to radykalizujące się media, jeszcze bardziej wpływając na politykę i polityków, tworząc pozory demokracji bezpośredniej i porzucając poprawność polityczną (źli uchodźcy, dyskryminacja osób LGBT). Anne Applebaum pisała jeszcze w marcu, w „The Atlantic Monthly”, że w każdym kraju pandemia wydobywa piękno i brzydotę, zło i dobro**. Idąc dalej, w niektórych krajach wywołuje demona autokracji: dążenie do kontrolowania przez władze informacji, cenzurę, sterowanie pandemią. W innych – w krajach o wysokim poziomie kapitału społecznego, np. w Skandynawii, akcentując tendencje do współpracy i współdziałania między państwem, pracownikami i pracodawcami***. Interesujące byłoby wiedzieć, gdzie na tej skali można umieścić Polskę.

* J.Filipiak w rozmowie z M.Kunicą, Business Insider, 21 września 2020. ** A. Applebaum, Epidemics Reveal the Truth About the Societies They Hit, "The Atlantic Monthly", 2 March 2020. *** Zob. N. Witoszek w 2. debacie online Concilium Civitas pt. Demokracja – COVID – przyszłość, 16 kwietnia 2020, prowadzenie: J. Żakowski.

Tekst pochodzi z publikacji "Nowa normalność. Rzeczywistość w czasie globalnej pandemii Covid-19. Wypowiedzi kadry naukowej Akademii Leona Koźmińskiego".

Czytaj także