Sami definiujemy swoją normalność

Świat jest w ciągłym ruchu i im szybciej to zaakceptujemy, tym lepiej. Nie ma czegoś takiego jak nowa normalność. Jak normalność – to stała. A jak nowa – to nie jest normalność. Słownik języka polskiego definiuje normalność jako „życie toczące się według ustalonych, znanych praw i zwyczajów”.

Pewne zwyczaje w biznesie zostaną: wartości, relacje, zasady współpracy. Nadal ważna jest współpraca, uczciwość i zaufanie w biznesie. A pewne zwyczaje się zmienią, ale raczej na poziomie zachowań: technikalia sposobu pracy, sposób komunikacji, kwestie związane z podróżami, możliwość załatwienia większej ilości spraw w sieci. Robimy więc to samo, osiągamy podobne efekty, tylko w inny sposób. Rzecz w tym, jak my się w tym odnajdziemy i jak się do tego przygotujemy. Kluczowa jest akceptacja zmian, poszukiwanie szans oraz zarządzanie ryzykiem, które się pojawia.

W pojawiających się zmianach dobrze jest szukać szansy na nowe biznesy i obszary działalności, ale pamiętać też o zagrożeniach. Dziś mamy koronawirusa, a jutro będziemy mieli coś innego. Jest takie powiedzenie, które mówi, że skoro wydarzył się ogromny kataklizm, to znaczy, że może się wydarzyć jeszcze większy kataklizm. I to ten „jeszcze większy kataklizm” trzeba zacząć uwzględniać w swoich planach.

Owszem, wszystkiego się nie przewidzi – ale być może strategie ryzyka z jednego obszaru można będzie zastosować w innych, nowych obszarach. Należy więc być racjonalnie odważnym. Wtedy zawsze będziemy mieli normalność.

Tekst pochodzi z publikacji "Nowa normalność. Rzeczywistość w czasie globalnej pandemii Covid-19. Wypowiedzi kadry naukowej Akademii Leona Koźmińskiego".

Czytaj także